Szszsz...
Czego nam nie wypada, wypada za nas jesień,
aż stanie czas i po nas zaszumi inna jesień.
Słyszysz? - nad zagajnikiem klangor gęsi się niesie,
kiedy ścichną, zostawią samym sobie nas w jesień:
do końca - moja, tamta w rozszeleszczonym lesie,
czeszesz mnie w mgle wieczornej świerkową szpilką w jesień,
a ja jestem ischiasem - łamaną kością drze się
w deszczowych rynnach wspomnień ukryta w lecie jesień.
Co w ustach pozostało wyszepcze za nas jesień.
Gdy oczu już nie będzie, będzie w nich jeszcze jesień.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz