W jesiennej, mrocznej porze,
daleki od polnych traw,
spoglądam błędnym wzrokiem
na twój kolanowy staw,
kiedy nogi przekładasz,
skóra drży na nim gibka.
Widząc, jak w głębi śmiga,
wołam: - O, Złota Rybka!
i łowię ją. Nim zasnę
w dłoni wdzięcznie się pluska
spełniając trzy Życzenia,
lecz ja jej nie wypuszczam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz