Chariel i Bach
Postawmy sprawę jasno panie Mendelssohn:
gdyby powtórnie nie odkrył pan Bacha -
nie poznałbym Bacha
i tym drzewem byłbym w tle
tym północnym kształtem w mgle
wymijaniem kiedy mijam
i mijanym gdy mnie mija
ja szumiącej wody toń
ja jesiennych ognisk woń
ja rozmowy cichej głos
ja rozwiany w biegu włos
ja wieczornych świateł gra
wszystkim byłbym tylko ja
Miałaby mnie moja matka
moja żona moje dzieci
nawet ten rozdarty głośnik
co mu Pasja z nosa leci
miałby mnie a nie ja jego
tak! tak! tak panie Mendelssohn...
Nocą jeżdżę tramwajami
to dziewiątka to piętnastka
motorniczy z marzeniami
co muzyką Bach go trzasnął.
Nie wystarczał panu Goethe?
Goethe zachwycony panem?
Musiał mi pan tego Bacha
powyciągać na tramwaje?
Pasażerka z małym dzieckiem
to spóźniona wsiądzie para
a ja... ja panie Mendelssohn
widzę Sebastiana Jana
Bach tym drzewem ciemnym w tle
Jan północny kształt we mgle
Bach szumiąca wody toń
Jan jesiennych ognisk woń
Bach rozmowy cichej głos
Jan rozwiany w biegu włos
Bach wieczorna świateł gra
wszędzie Jan Sebastian Bach
Czy pan wie ilu jeszcze
takich Bachów drży i czeka
by ich nie chwyciła czasem
Mendelssohnów wścibska ręka?
Czy pan słyszy te nieznane
fugi pasje i kantaty
te skradzione oczy dusze:
kto to taki? kto to taki?
bo przecież - nie ja
Ja tam jestem drzewa w tle
ja północny kształt we mgle
ja szumiąca wody toń
ja jesiennych ognisk woń
ja rozmowy cichej głos
ja rozwiany w biegu włos
ja wieczorna świateł gra
ja tam wszędzie właśnie ja
i na przystankach Chariel
Chariel i Jan
Sebastian i Chariel
Chariel i Bach
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz