Piosenka o żurawiach



Nie zapłaczą nad nami ci, którzy nadejdą
w skórach roboczych ubrań, w kaloszach, z młotkami.
Dni i noce jak liście schylonych drzew zrzedną,
które na przemian z chłodem i wiatrem ścinamy.
Nie zatrzyma się słońce, nie nawrócą rzeki,
dokończą wreszcie ptaki co w chmurach śpiewały
i tylko, gdy zamkniemy strudzone powieki,
w dali zaskrzypi żuraw budowlany

buu... buu... bu...

Tutaj, po drugiej stronie, słońce świeci zawsze
i kwiaty rodzą pola nigdy nieorane,
nie siadają na miedzach stalowe żurawie,
budowlanego wokół brakuje nieładu.
Pagórzy się horyzont bez słupów, bez anten,
nie ma tu wielkich bloków, w domach internetu:
Pan Bóg jest Stworzycielem, a nie Budowlańcem -
nie czeka więcej żadna praca nas tu

buu... buu.. bu...

Rozpłacze się w głos każdy, kto po nas nadejdzie
i jak my, zrozpaczony takim spraw obrotem
doceni, co znaczyło mieć urlop lub przerwę,
nieusprawiedliwiony, wolny dzień od pracy.
Budowlane żurawie, skrzypiące żurawie
będziemy śnić nocami, o ile noc będzie,
wspominać, jak dzwoniły budziki nad ranem
i do kościoła nie szliśmy w niedzielę

buu... buu... bu...

Żurawie budowlane... żurawie żurawie -
zaskrzypcie nam na wietrze, póki wichry są,
nie zostawiajcie samych, gdy już cicho w trawie
zeszkli groby o świcie pierwszy nie stąd szron.
Tu, w Raju, ssaki tylko, rośliny i ptaki,
bo Stworzycielem życia jedynie jest Bóg...
Jak przyjdzie nam stąd uciec kiedyś bez żurawi -
przedstawicieli ludzkich nóg?

(Buu... buu... bu...)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz